Charles Bukowski - Kobiety

Podobno, według Bukowskiego, przerwa w pisaniu daje dobry detoks i pozwala na lepsze pisanie w przyszłości. Zobaczymy, czy uda mi się potwierdzić tę tezę. Dzisiaj skupię się na książce o wdzięcznej nazwie "kobiety", która już od początku wzbudziła moją fascynację i pewność, że to będzie smakowita lektura. Nie pomyliłam się. I tym razem Charles Bukowski sprawił, że mam niedosyt i będę zmuszona kupić kolejny tom jego opowieści.


Jeśli dobrze pamiętacie, parę miesięcy temu pisałam recenzję "najpiękniejszej dziewczyny w mieście", która spowodowała, że czytanie tego starego świntucha i awanturnika stało się moim nałogiem. Zaczynając czytać tom "kobiety" miałam pewne opory - książka ma prawie 400 stron, pewnie nie będzie mi się chciało, pewnie znów będzie perwersyjnie (do tego, oczywiście się nie przyczepiam, bo czego w końcu szuka się w książkach Bukowskiego!), ogólna niechęć dawała mi się we znaki. Jednakże, zaczynając czytać pierwsze historie, całkowicie przepadłam. Barwne, humorystyczne i konkretne opisy kalifornijskich plaż, nie zawsze pozytywne odczucia wobec Los Angeles czy Hollywood, poprzez opis uczuć towarzyszących autorowi podczas spacerów w piekącym słońcu w centrum miasta, wieczornych, alkoholowych eskapad kończących się dość często wymiotami Chinaskiego (nazwimy to pseudonimem artystycznym Bukowskiego), aby  później zachwycić się kojącą bryzą oceanu i rozkoszą płynącą z wypijania kilkunastu piw dziennie, a niekiedy podwójnej wódki z 7up-em. Po przeczytaniu naszła mnie refleksja - zapragnęłam takiego życia, które opisywał. Życia, które widocznie ciążyło Chinaskiemu, ale radził sobie z tym ciężarem nadzwyczaj dobrze - przy pomocy nie tylko alkoholu, ale kilkunastu (kilkudziesięciu..) kobiet, które zakochane były zdolne zrobić dla niego wszystko, a on, dzięki swojej słabości do nich, nie przepuścił żadnej, jak to określał dobitnie - dobrego dymanka. Książka jest przepełniona erotyką, nieraz określoną humorystycznymi epitetami i sarkazmem, przez który pokochałam literaturę Bukowskiego jeszcze bardziej.

Czytając opowieści Charlesa ma się nieodpartą chęć uczestniczenia we wszystkich libacjach, awanturach, wieczorkach poetyckich, na których alkohol lał się strumieniami, spacerach plażą i wielkomiejskim szumem, którego tak nie cierpiał. Z wielkim żalem odłożyłam tom "kobiety" na półkę, ale jestem przekonana, że jeszcze do niego wrócę, bo humor i nazwijmy to olewczy tryb życia Chinaskiego pozwala wyciszyć się, spojrzeć na świat z innej strony i, wreszcie, przenieść się do lat 60. i chłonąć dobre wibracje, które serwuje nam autor. Bardzo gorąco polecam Wam zapoznać się z tym tytułem - gwarantuje, że będziecie bardzo usatysfakcjonowani. Mniej usatysfakcjonowana była pewna starsza pani, która siedząc obok mnie w autobusie, z zainteresowaniem przyglądała się, co czytam. Jej mina, gdy trafił się soczysty fragment była naprawdę wymowna. Czasami naprawdę lepiej nie wsadzać nosa w nie swoje sprawy :)



Pozdrawiam Was ciepło :)


http://www.wydawnictwoliterackie.pl/

Komentarze

Popularne posty