We are the world

Pomyśleliście już, że zapomniałam? Nie miałam czasu? Nie chciało mi się? Odpowiedź jest, rzecz jasna zgoła inna - nauka i trwająca sesja spowodowały, że mój dzień skrócił się przynajmniej o połowę. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi refleksjami na temat współczesnego świata - powiecie, wszyscy piszą refleksje, dzielą się nimi w internecie, dokładając do tego kilogram cukru i cierpienia na pokaz.

Nie.

Słowa, które dla Was dzisiaj napiszę, płyną prosto z serca, czyli moich oczu na świat. Tak na prawdę, ten post jest spontaniczny, piszę go pod wpływem emocji i głębokiego smutku, gdy patrzę, w jakich czasach przyszło nam żyć - pieniądze, lajki na Instagramie czy też Facebooku, rzeczy materialne, szpan, pustogłowie, smartfony.
Straszne? Bez wątpienia. Ludzie, wyprani z uczuć nie umieją ze sobą rozmawiać, kochać i całkowicie oddać się drugiemu człowiekowi. Mamy problem w wyrażaniu emocji, boimy się odrzucenia albo wyśmiania. Staliśmy się gruboskórni, żeby uodpornić się na jad, jaki wokół nas powstaje i zbiera żniwo.
Tragedia naszych czasów polega na tym, że nie umiemy też dostrzec cierpienia, tracimy jedno z najpiękniejszych uczuć - empatię.
Jako osoba niezwykle uczuciowa i wrażliwa - czasami nie mogę udźwignąć ciężaru, jakim jest obserwacja naszej współczesności - zabijania zwierząt w sposób bestialski, mordowanie dzieci, samobójstwa młodych i starszych, depresja. Jest wiele innych rzeczy, ale pozwólcie, że oszczędzę tego i Wam i sobie. Gdy pisząc teraz, pomyślę sobie, że w ludziach jest coraz mniej człowieczeństwa, boję się.
Mam świadomość, że nie uratuję całego świata, ale próbuję, bo jest to moja wewnętrzna potrzeba - nie uratuję milionów istnień, ale jestem dumna, jeżeli mogę pomóc kilku. Możecie sobie wyobrazić jak czuję się, gdy chociaż na jednej twarzy pojawi się uśmiech. Dzięki pomocy innym czuję, że to co robię ma sens i daje mi ogromną radość i satysfakcję. Czuję odpowiedzialność, jaka spływa na nas jako ludzi rozumnych - mieliśmy Ziemię uczynić piękną a wszystkie jej skarby zostały nam poddane, abyśmy mogli z niej czerpać jak najwięcej. I wiecie co? Łzy napływają mi do oczu gdy myślę, że zwierzęta, które powinny wolne chodzić po naszej pięknej planecie - są torturowane i przerabiane na futra. Dzieci w Afryce umierają z pragnienia i braku środków do życia. Przepiękne, długowieczne lasy są wycinane bo przeszkadzają w wybudowaniu kolejnego megaekskluzywnego hotelu dla snoba, który załatwia potrzeby do złotego kibelka. Czyste szaleństwo.

Czy możemy coś z tym zrobić? Cieszmy się z małych rzeczy moi kochani. Dostrzegajmy tych najmniejszych i najsłabszych. Zajrzyjcie w głąb siebie i odnajdźcie w sobie tego wrażliwego na piękno człowieka.

A ja wzruszona kończę mój wywód i mam nadzieję, że poziom tego postu nie ubodzie Was za bardzo, bo starałam się przekazać Wam to, co cały czas ciąży na moim sercu.


Dziękuję Wam za przeczytanie.


źródło: google.com


Komentarze

  1. W stu procentach zgadzam się z tym postem. Również jestem osobą bardzo wrażliwą i przeraża mnie to co się dzieje. Fajnie piszesz :)
    http://milletica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty